czwartek, 4 grudnia 2014

Jeszcze raz o samozatrudnieniu - dla mniej odważnych

Skoro sama stałam się sobie szefem i widzę jak to wygląda to proponuje to wręcz każdej napotkanej osobie. Początkowo z pewnym zdziwieniem przyjmowałam napotkany opór, teraz dotarło do mnie, że przyczyna jest nasze polskie doświadczenie.
Tym wpisem spróbuje pokazać, że naprawdę nie taki diabeł straszny, ba w praktyce jest naprawdę słodkim barankiem. Postaram sie również porównać działania w naszym rodzimym kraju z działaniami w UK.

niedziela, 16 listopada 2014

Matka Polka - samozatrudniona

Jakis czas temu pisalam, że rozważam opcje przejścia na samozatrudnienie. Nie pisalam przez ten caly czas nie dlatego, ze mi sie nie chciało ale dlatego, żeby samemu przejść proces zakładania firmy przy udziale Job Centre a następnie móc to opisać tutaj - a nuż sie komuś przyda.
Tak więc po kilku miesiącach bezrobocia i biegania co chwilę na podpisy (matko jak ludzie mogą to robic latami?!) mialam już serdecznie tego dość. postanowilam znaleźć sposób aby nie pracować na pelen etat, nie dać się popychać jakiemuś pracodawcy a jednocześnie móc zarabiać. Miałam na uwadze fakt iż jestem samotną mamuśką, dla której glównym priorytetem jest moja córka. Tak wiec po kilku rozmowach z moim ulubionym (niestety już emerytowanym) doradcą podjęłam decyzję - wchodzę w samozatrudnienie.

sobota, 21 czerwca 2014

Self Employed czyli sam się zatrudniam - o czym warto pomyśleć podejmując tę decyzję

Wielu z nas po pewnym czasie pobytu w Wielkiej Brytanii postanawia skorzystać z możliwości samozatrudnienia. Czasem też jesteśmy do tego zmuszeni. Wielu pracodawców aby uniknąć zawiłości i dodatkowych  kosztów księgowych decyduje się na zlecenie pracy podwykonawcy. Często też podczas poszukiwań pracowych natykamy sie na ogłoszenia firm poszukujących pracowników na jakieś tam stanowisko, gdzię  podstawowym warunkiem jest bycie zarejestrowanym jako Self Employed.
Teoretycznie nie jest to jakaś wielka sprawa. Rejestracja firmy trwa kilka minut. Raz do roku sie rozliczamy, przy niskich przychodach płacimy tylko ubezpieczenie - około 3 funtow tygodniowo jeśli dobrze pamiętam. Niejednokrotnie to nasz "pracodawca" zajmuje się obsługą księgową naszej firmy, więc nawet za bardzo nie  wnikamy w to jak wygląda prowadzenie takiej firmy. Od strony prawnej założenie i prowadzenie firmy jest banalnie proste i niejednokrotnie jest dla nas bardzo dobrym wyjsciem. Jednkaże jest w tym wszystkim malutki haczyk o którym raczej się nie mówi. Nie znam powodu dlaczego, jednakże wiele osób nie zdaje sobie sprawy (lub uważa, że ich to nie dotyczy), że prowadzenie działalnosci gospodarczej w Anglii wiąże się z pewnym ryzykiem. Niestety dosyć bolesnym finansowo. Aby bardziej zrozumieć to zagrożenie przedstawię po krótce kilka sytuacji.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Matka Polka Emigrantka na bezrobociu

Od miesiąca zbierałam się aby o tym napisać. Jednak dopiero Blog Pana Posła Artura Dębskiego dotyczący jego miesięcznego pobytu w Londynie zmusił mnie do znalezienia chwili czasu i napisaniu czegoś w rodzaju kontr odpowiedzi na to co Pan poseł zamieścił w dzisiejszym wpisie.
Wiem dziwnie brzmi sformułowanie brak czasu z ust a raczej palców osoby bezrobotnej :) ale ten kto czyta niech uwierzy bez żadnej przerwy pracowałam okrągły rok i tyle się nawarstwiło spraw "do załatwienia", że mimo iż minął miesiąc od kiedy nie pracuję  ja dalej jestem zabiegana i nie mam nawet chwili dla siebie.
Zacznę jednak od genezy mojego bezrobocia:

piątek, 7 marca 2014

Kradzież i brak zaufania prowadzą do.... mojego happy endu :)

Ponad miesiąc temu zostałam okradziona i to we własnym domu. Żeby dodać jeszcze ciekawostek to byłam w tym czasie w domu obecna i oprócz mnie były jeszcze dwie dorosłe osoby plus moja długo jeszcze niedorosła córka.
Jednak zacznę historię tę od początku.

czwartek, 10 października 2013

Emigracja a polskie dobra

Nim jeszcze wsiadłam w samolot w kierunku Wielkiej Brytanii zarzekałam się, iż nie będę się alienować. Zakupy będę robić w lokalnych sklepach, jak telewizja to tylko od tutejszego dostawcy a ubrania w dostępnych sklepach. A jak to się ma do mojej dzisiejszej rzeczywistości? No cóż w tym poście postaram się to opisać.

niedziela, 1 września 2013

Alienacja etniczno - kulturowa.

Jako, że miesiąc temu zmieniłam pracę na taką która wymaga zaangażowania szarych komórek, to weszłam w okres wielu przemyśleń. Przecież wiadomo, że mózg nie ma wyłącznika i jak już się go uruchamia do pracy to myśli galopują.
Mieszkam na północy Anglii, w miejscu gdzie podobno niechęć tubylców do przyjezdnych jest ogromna. Osobiście w codziennym życiu się z tym nie spotkałam. Jeśli jest się przyjaźnie nastawionym człowiekiem to i do człowieka inni będą przyjaźnie nastawieni. A jeśli nie będą, no cóż nie warto sobie nimi zawracać głowę. Ludzie są różni i nie każdemu musimy przypaść do gustu a i oni nam też nie muszą.
Jednakże w tym poście chciałabym poruszyć troszkę inne zagadnienie.